środa, 16 lipca 2014

Paweł Gawlik - Na chwilę przed krzykiem

Łukasz Korolkiewicz, Bianka VIII




Nagły dźwięk. Chwilę później powtórzony. Dłuższa chwila ciszy
I znów. Słabszy, gdzieś niżej. Jakby z okolic
Pierwszego piętra. Lecz zaraz potężne dudnięcie
Tuż za uchem. Co przypomina pamiętliwe ucho?
Bębny, jakeśmy stali pod ratuszem w proteście przeciw oddaniu
Parku krasińskich w ręce chciwego dewelopera, w tym samym wąskim skladzie zimą
Walczyliśmy pod Sejmem o prawo do związków partnerskich
Dziewczyna, która zawiesiła na maszcie przy bramie Sejmu
Teczową flagę, i wscieklość policjantów, którzy nie byli dość zwinni
I nie mogli jej zerwać. Plyń, stary niedzwiedziu myśli
Skoroś obudzon. Dźwięk. Cisza. Dźwięk
Jak spadające z półek książki, które tyle znaczyły
W drodze, Koniec drogi i Twoja Pojedynczość
I wszystko, co trzeba zapomnieć, żeby być tu, gdzie się jest. Z tymi,
Którzy zostali. Gdy dni wolne od pracy
Przynależą snu. Znów dźwięk. Gdzieś na trzecim pietrze. I salwa śmiechu z podwórka
Ach! To chłopiec odbija piłkę o ścianę bloku
Mały skurczybyk, co to go nikt wychować nie umie
A matka zwłaszcza
Na rozumy się z piłką zamienił
I jeszcze nie da jej z tego pożytku wyciągnąć
Całe dnie siedzi pod klatką

Zaspiewajmy mu razem piosenkę:
Chlopczyku! Obyś w końcu trafil w dobre ręce
Na podwórku zawsze będziesz sam
Inne dzieci do Ciebie nie przyjdą
Ich rodzice brakiem netu nie krzywdzą
Rodzicielski sąd dla takich mam!




Ludomir Ślendziński, Gra w guziki (Ulicznicy), 1928