Z krwi Izaaka, Abrahama,
Judy, Jakóba i Arama,
Zary, Tamary i Rachuby,
Jessego, Ruty i Dawida,
Z Booza, króla Salomona,
Achima, Azy i Amona,
Z krwi Ezechiasza i Matana
(Jakże wymienić mężów trzystu
A nie pominąć krwi niczyjej?),
Zrodził się Józef, mąż Maryi,
Z której się zrodził Jezus Chrystus.
Z pokoleń czarnych, trwożnych Żydów,
Gniewnych, ponurych, zabobonnych,
Z Judei dzikiej i skalistej
Do Galilei winnic wonnych
Stąpił Żyd wielki ręką czystą
Swych przodków czarny łańcuch skruszył,
Obalił Judę, Izaaka,
Odmienił serca i poruszył
I sam czerwoną krwią zapłakał.
Tu się urywa długa lista,
Tutaj się kończy święty djariusz.
Gdzie dziś ten pierwszy proletariusz,
Ten rewolucjonista?
Czyli te, które mi się podobają. Wiersze, których przyjemnością lektury chcę podzielić się z innymi, co niniejszym robię. A.
Ostotnio zaległem chwilowo w szpitalu i nie wrzuciłem nic majówkowego na bloga, a tu nie ma, że boli (noga), a tu wiersze czytać trzeba, bo wiersze to dla ludzi pracy, niczym motor w maszynie i węgiel w lokomotywie;)
OdpowiedzUsuńPodaję Wam wiersz Tonia Słonimskiego, mam nadzieję, że puenta was rozbawi. A na poważnie, to wiersz ten pisany był w latach 30. na długo zanim poetyka socrealizmu zagościła w Polsce dekretem, ale jak widać poeci obwąchiwali ją z daleka i z pewnym zainteresowaniem