noc
koc
świerszcze jeszcze
nie mieszcze się
w mieście
duszne mokre jest powietrze
uciekam ściekam po skórze
po wodę
łyk łyk łyk
kosmyk moich włosów w twoich ustach
noc koc splot naszych ciał
samolot spadający meteor
zboża łoża nas noszą
kołyszą
unoszą ponoszą i jesteś
w moich objęciach
ujęciach
bez pojęcia dla tych
którzy nie spróbowali
uchwycić w oku dali
oddali ich krótkowzroczność
lekkonośność nas wsysa
wysyła daleko
i jeszcze swierszcze
noc noc noc
koc koc
nic nas nie trzyma
wszystko nas unosi
ponosi ponosi dotyk
kosmyk moich włosów w twoich ustach
czas ustał
ustał na ustach
w długim pocałunku
trunku moim trunku
trunku moim trunku
winnym tylko słodyczy
winnym słodkim półwytrawnym
sprawnym gestem mnie łapiesz
gdy potykam się po drodze
boso
roso mnie orzeźwiasz
otrzeźwiasz jak światło w oknie domu
nikomu ani słowa
nie jestem na to jeszcze gotowa
przemykamy na górę
chmurę mam w sobie
opadam na podłogę
opadam na niego
opadam na niebo
opadam opadam nieopodal
dali co to zaczęła
poczęła nas popchnęła mnie do
ciebie
noc koc
noc i jeszcze świerszcze szeleszczą
ciszą
opuszczam się na jedną noc
opuszczam się na koc
opuszczam się samą na jedną podróż
wzdłuż i wszerz ciebie
noc
noc noc noc noc
bliska
końca
noc
świt
świst
świst
noc
dzień dżwoni
dzień dzień dzień
dzień dzień dzień
dzień dzień dzień
dzień/noc
dzień/noc
dzień/noc
dzień
04.08.06
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz