|
malarz polski nieznany, 2 poł XVII w., Taniec śmierci w kościele Bernardynów w Krakowie |
Za igraszkę śmierć poczyta,
Gdy z grzybami rydze chwyta:
Na dęby
Ma zęby,
Na szczepy
Ma sklepy.
Cny młodziku,
Migdaliku,
Czerstwy rydzu,
Slepowidzu,
Kwiat mdleje,
Więdnieje.
Być w kresie,
Czerkiesie.
Ej, dziateczki!
Jak kwiateczki
Powycina,
Was pozrzyna
Śmierć kosą
Z lat rosą:
Gdy wschody,
Zachody.
Wszak poranek od wieczoru
Niedaleki bez pozoru,
Dzień z nocą
Karocą
Taż dąży,
Świat krąży.
Dniem niedługo słońce parzy,
Cienią chmury, gdy się żarzy:
Noc mściwa
Sposzywa
Blask szczyry
W swe kiry.
Po zachodzie kwiat w ogrójcu
Płakać musi jak po ojcu:
Łzy rosi,
Są głosy
"Do nieba
Bez Feba".
Śliczny Jasiu,
Mowny szpasiu,
Mój słowiku,
Będzie zyku.
Szpaczkujesz,
Nie czujesz?
Śmierć jak kot
Wpadnie w lot!
Aza nie wiesz,
Ze śmierć jak jeż?
Ma swe głogi,
W szpilkach rogi?
Ukoli
Do woli.
Aż jękniesz
I pękniesz.
Czy ty głuszec, czy ty wrona?
Dusznych sępów chwyci szpona!
Twa główka
Makówka,
W swywoli
Nie boli.
Tobie w głowie skoki, tany,
Charty, żarty na przemiany:
Śmierć kroczy,
Utroczy
Jak ptaszka,
Nie fraszka!
W ślepą babkę gdy śmierć skacze,
O czy jeden młodzik płacze!
Jej dygi
Złe figi
Niestrawne,
Dość dawne.
Łasyś zbytnie na cukierki,
Jabłka, gruszki i węgierki:
Śmierć jawna,
Niestrawna
Połyka
Młodzika.
Świat gomuika, tyś pigułka,
Ale smaczna szczurom skórka:
Gdy zwleką,
Opieką,
Wywędzą
Łez nędzą.
Tyś jak pączek czy pąpuszek
Od łabędzich twych poduszek:
Spisz długo,
Śmierć sługą.
Pościele
W popiele.
Młodzieniaszku
W adamaszku,
W aksamity
Zbyt uwity,
Twe lamy
Od jamy
Nie skryją,
Zaryją.
Świat na morzu, tyś w korabiu,
Śmierć robaczek jest w jedwabiu:
Patrz tchórzu,
Na morzu
Złe cale,
Złe fale!
Kawalerze
W pięknej cerze,
Na twe stany
Chcesz odmiany?
Odmiana,
Żeś z Pana,
Brat łata,
Gdy fata!
Kawalerów śmierć szyderca
Zrywa gwałtem i z kobierca:
Łopata
Przeplata
Wesele
W łez wiele.
Nie bądź sadłem czy jak masło:
Niejednemu życie zgasło!
Wszak mówią,
Ze łowią
Tak dudków
Bez skutków.
Żywe srebro, paliwoda,
Na igraszki czasu szkoda:
Czas drogi!
Sąd srogi!
Co minie,
Upłynie.
Nie dopędzisz wczora cugiem,
Nie wyorzesz jutra pługiem.
Minęło,
Zniknęio!
Bez zwrotu,
|
j.w., fragment |
Powrotu.
część trzecia i ostatnia, mojego tryptyku eschatologiczno-sybaryckiego ;)
OdpowiedzUsuńIlustrowana przez obraz Tańca śmierci znajdujący się w kościele Bernardynów w Krakowie, na którym widnieje mój ukochany czterowiersz:
Brzydcy Turcy, Sprośni Żydzi
Jak się wami śmierć nie brzydzi
Na Żydowskie nie dba smrody
Z dzikiemi chadza narody.