Constant Troyon, portret matki nieznanej ;) |
„Nocą na słomie,
W poryku miarowym
rodzącej z trudem
matki mojej krowy,
z pomocą kleszczów,
wśród grozy patrzących,
przyszedłem na świat…
żałosny i drżący.
Jak was – oddana karmiła mnie matka,
do wyliczonych dni moich ostatka…
lecz dzisiaj – w rzeźni –
gorzko jej złorzeczę
że mnie zrodziła - :
na cielęcą pieczeń”…
Cielątko smutne! -- --
obiadów podstawo!
wiedz, gdy pod nożem łzą zapłaczesz krwawą,
że twoja matka o ciężkich powiekach
bezradna była jak –
Matka Człowieka…
I ona, z deską ślepoty u czoła,
rzeczywistości ogarnąć nie zdoła:
jakiś testament –
zwierzęcy, nie boży –
każe jej nędzę rozdzielać i mnożyć,
i w ręce śmierci rodzić raz za razem,
pod gospodarskim
Natury rozkazem
koleżankom matkom. z dedykacją i podziwem
OdpowiedzUsuń