I tylko pytanie, jak na imię było temu Księżycowi |
Zadrżały kwiaty tytoniu, bo księżyc wschodzi.
Wstają. Chcą się bez granic wydłużyć, wyprężyć.
Piją puste powietrze, które wieczór gwiazdami słodzi,
zanim w usta spłynie im księżyc.
Coraz bledsze, czynią wonny zamęt
i całe się w rosach trzęsą,
wpatrzone uparcie w firmament,
jak lwy w strażnika niosącego mięso.
[ z tomiku: Cisza leśna 1928 ]
a miała być Pawlikowska inna dzisiaj, ale sięgnąłem po tomik i tam wpadłem na Tytoń. Ta inna pozostanie, na nieco później
OdpowiedzUsuń