O świcie niecierpliwa,
niesyta swojego piękna,
syczała lokomotywa
nad dziewczyną, która uklękła.
Ktoś, kto przelotnie zobaczył
pogański profil dziewczyny,
opacznie sobie tłumaczył,
że modli się do maszyny.
A jej tylko drgała warga,
gdy ranną racją oliwy
maściła, czuła kolejarka,
tłoki lokomotywy.
Piękne niezmiennie! Jeden z policzalnych na palcach jednej ręki (uprzedzając złośliwe pytania: nie pracuję w tartaku) wierszowanych utworów, które mnie wzruszają do poziomu łzawienia niczym ten bóbr, co jest zwierzęciem nad wyraz sympatycznym.
OdpowiedzUsuńCzasem przypomina mi się powyższe, gdy ranną racją oliwy wyrażam troskę o łańcuch bicykla. No ale nijak nie jestem kolejarką, nad czym ubolewam. Obiecuję poprawę.