wtorek, 1 września 2009

Filippo Tommaso Mrinetti - z manifestu futuryzmu, punkt 9.

9. Chcemy sławić wojnę - jedyną higienę świata - militaryzm, patriotyzm, gest niszczycielski anarchistów, piękne idee, za które się umiera, oraz pogardę dla kobiet.

Julian Przyboś - U szczytu drogi

Samochody bez benzyny uciekały pędzone przez
[strach;
przestrzeń raz w raz wzdłuż dróg padała na wznak,
spod słońca jak spod tłoku
bombowce wgniatały uchodzących w piach.
Tylko noc, widna od łun, wyprostowała się cała,
czerwony kur pożaru piał.

Hamule zgrzytnął przed ostrzem podków,
drogę zamknął mi
trup konia.

Jeździec pod drzewem przydrożnym skonał,
w próżni po ręce i szabli z gałęzi odleciał ptak.

I wlókł się na własnym pogrzebie pochód niedoszłych
[żołnierzy;
z żałobną fałszywą dumą, jak order zdjęty z
[poległych,
ktoś współczuł, chełpił się, drwił
- Szarżowaliśmy czołgi!

Jeszcze dziś czuję rozpacz tego wstydu: żem -
[przeżył.

Znów popłoch aut niósł mnie przeskakując biegi
szosą z góry - w dół - w górę jak huśtawą mil.
Światło, u szczytu drogi
słońce wzeszło z pyłu i krwi.

[Polska, wrzesień 1939]

Julian Przyboś - Póki my żyjemy

Huk armat na wysokość łun
wzrósł,
niebo wali sie z trzaskiem.
Bezbronny, wbity pociskami w grunt,
błagam o karabin jak skazaniec o łaskę
i tylko krzyczę - niecelnie,
z rannych i martwych wstawszy.
Mój wzrok po torach bomb strącony w gruz
przypada do Warszawy.

Aż w rozpękły na dwoje słuch
płacz mężczyzn wpadł - i ich, jak nabój, milczenie:

W tej chwili zginął mój brat.

Żegnam was, unoszący za granicę głowy,
uciekający do broni,
gdy tu, w rozwalonym schronie,
z jeszcze żywych ostatniego tchu
odtworzyłbym nasz hymn narodowy.