Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Lechoń. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Lechoń. Pokaż wszystkie posty

niedziela, 25 września 2011

Julian Tuwim - We mgle


Na podstawie Martwej Wizy
Pozwolono im, pijanym
Widmom sinym i rozchwianym,
Tułać się i straszyć ludy
Nad rzekami Babilonu...
I rzygają do Tamizy,
I rzygają do Sekwany,
I rzygają do Hudsonu.

Dorzygali się do żółci,
Do dziur w mózgach i krwotoku.
Wyjce w desperackiej chuci,
Kościotrupy sprzed potopu.
Wyciągają, węsząc krew,
Długą szyję...
Wyciągają, węsząc dym,
Długie ryje...
Siedem lat i siedem zim
Jęczą głucho: "Bum bum bum!"
I błagają boga bomb:
"Boże bomb! Wszechmocny Panie!
Kiedyż, kiedyż na wezwanie
Archanielskich twoich luf,
Miliarderskich twoich trąb,
Pożar świata słupem stanie?
Kiedy runie w nich pożogą?
Kiedy, święty boże bomb,
Krwawą gębę twą odbije
Wisły głąb?
Kiedy atomowy grom
Utoruje drogę nam
TAM - ku grobom?" -
I codziennie im żałobą
Westminsterski huczy dzwon:
"Nevermore!" To północ bije.
A chimery z Notre-Dame
Coraz dalej i złośliwiej
Do swych braci wyciągają
Długie szyje...

Na podstawie Trupiej Wizy
Jutro znowu całą zgrają
Będą rzygać do Tamizy,
Do Sekwany, do Hudsonu,
One widma nad rzekami
Babilonu...

Żółta, lepka mgła nad miastem...
W żółtej, lepkiej mgle, jak gaz,
Tli się obcy, martwy świt -
Świt Nr Dwa Tysiące Pięćset Siedemnasty...

- Hep! It rains, Maniuś, doesn't it?
- Hep! It certainly does.

sobota, 11 grudnia 2010

Jan Lechoń - [Co noc, gdy już nas nuda bezbrzeżna ogarnia]

Co noc, gdy juz nas nuda bezbrzeżna ogarnia,
Gdy czczość jałową w myśli, w sercu pustkę mamy,
Wypluwa nas na miasto knajpa lub kawiarnia
I błądzimy bez celu po zamknięciu bramy.

A potem: łomotanie czasem półgodzinne,
Nim wreszcie stróż zaspany obudzić się raczy,
I myśl: zabłądzić w końcu przed drzwi jakieś inne,
Co prowadzą do "Lepiej" lub choćby "Inaczej".

Stanisław Wyspiański, Chochoły,

poniedziałek, 28 czerwca 2010

Jan Lechoń - Siedem grzechów głównych - Nieczystość

Jedno długie spojrzenie, ach! ileż potrafi
Rzucone w moją stronę prawie nieostrożnie.
Ach! jakąż jest rozkoszą oglądać bezbożnie
To wszystko, czego nie ma na twej fotografii.

Wszystkie dnia mego sprawy są tylko marzenia,
Które noc porozprasza, sen z myśli wypłoszy;
Bo cóż da rozkosz wargom, gdy pragną rozkoszy.
Cóż może olśnić oczy, gdy pragną olśnienia.

Noc z tobą - to jest jedno, co jak haszysz działa,
Tylko jedno w co można wierzyć bezprzytomnie.
I nie wiem, czy jest miłość oprócz twego ciała,
I wiem, że mnie nie kochasz, że zapomnisz o mnie