wtorek, 18 sierpnia 2009

Józef Wittlin - Ludzie w tramwaju

Wszyscy bliźni w tramwaju
Toną w tych samych gazetach.
Spójrzmy na ich twarze:
Wszyscy w tej chwili wyglądają
Jak urodzeni zbrodniarze.
Przez zimne oczy
Do wszystkich mózgów
Te same treści niedobre wpełzają,
Wszystkie dusze te same świństwa połykają,
Wszyscy się cieszą,
Że kogoś zamordowano,
Że kogoś aresztowano,
Że kogoś tam – a nie ich - jutro rano
Powieszą.

środa, 5 sierpnia 2009

Elżbieta Szemplińska - "Nogi sprzątaczki"

Sprzątaczka nie ma piersi…
Ani serca, ani brzucha, ani rysów.
Nie jest człowiekiem, ani kobietą, ani nawet zwierzęciem.
Oczy zanikły, usta wklęsły, mózg wysechł –
Jak przerażający automat,
sprzątaczka na wielkich stopach
w kieracie pracy się kręci.

Sprzątaczka żyje bez myśli…
Sprzątaczka nie żyje, nie myśli, nie cierpi.
Schody, klozety, poręcze, klamki, podłogi, łyżki –
łyżki, podłogi, klamki, pomyje, ścierki.
Jak przerażający automat,
sprzątaczka na ogromnych stopach
myje, trzepie i czyści.

Sprzątaczce tylko nogi zostały…
Ogromne rozrosłe nożyska, które ją noszą po schodach.
Łydy, jak drzewa ljaną, obrosłe żyłami,
jak kora rozpękły się w szpary od mrozu i wody.
Maleńka, starcza głowina. Oczy zblakłe od wpatrzeń w garnek.
Móżdżek wysechł już dawno – bezużyteczny.
Tylko nożyska żyją, ogromne, mięsiste, mocarne,
oddane w niewolę okrutną pracy ciężkiej, katorgi wiecznej.

W poobiedzie niedzielne wpółdrzemiąc,
sprzątaczka oknem wygląda
i różaniec bełkocze i nie wie:
frunie ona, czy stoi na nogach?
I wszystko tak dziwnie się troi,
zmęczenie, ulica, bóg…
Sprzątacze w półśnie się roi,
że się modlić należy do nóg,
do ogromnych nożysk opuchłych,
których już nie ma w kuchni,
które wyszły same na ulicę,
maszerują rytmicznie przez miasto,
kroczą przez parki, kamienice,
rozdeptują kościoły stopą płaską –
mocarne, piękne, zbuntowane,
z głuchą groźbą uderzają o bruk,
i niszcząc, czego nie dostały,
i mszcząc się za życie zmarnowane,
odbierają
dług.