piątek, 25 stycznia 2013

Paweł Gawlik - Alina

Berthe Morisot, Fryzjerka, 1894, ol. płótno 55 x 46 cm
 
Anna mieszkała na przedmieściach Łodzi w bloku
Zaoszczędziła trochę pieniędzy i kupiła maszynkę do włosów
Anna nie pracowała na kasie, ani na recepcji, ani w solarium
Miała pracę powszechnie szanowana i całkiem niebanalną
Była księgową w osiedlowym domu kultury
Na papierze zakupionym w carrefourze wystawiała przeróżne faktury
Za artystyczne inicjatywy, wystawy, pokazy, koncerty
Warsztaty dla ludzi starszych i niedorozwiniętych
Anna w ramach odpoczynku po godzinach pracy
Strzygła właściwie całe osiedle, sąsiadów dalszych i bliższych
Nie brała za swoje usługi pieniędzy
W ogóle na myśl jej to nigdy nie przyszło
I tak sobie żyła skromniutko, a nawet nie próbowała poprawić swojej sytuacji finansowej
A obok był zakład fryzjerski sieciowy
Co strzygł po dwadzieścia złotych za męską głowę
Ale musiał się zamknąć przez działalność Anny wywrotową
Choć miał ceny niższe niż salony tej samej sieci w centrum o prawie połowę
Anna tak sobie mieszkała, większość zarobków szła na rachunki
Ale malutko jadła i trochę o siebie nie dbała
Bo tu też trzeba było nakarmić męża i psa
Aż pewnego dnia ona sobie spokojnutko wymizerniała umarła
Coś żywego podczas snu po prostu opuściło jej ciało
A do emerytury tak niewiele brakowało
Och, szkoda, że nikt nie spytał, czemu tak strzygła wszystkich mężczyzn a darmo
Bo teraz już nijak się tego nie zrobi
A można by dzięki temu poznać i lepiej zrozumieć
Przyczyny trawiącej polskie przedmieścia patologii

sobota, 12 stycznia 2013

Julian Tuwim - Zadymka

Stanisław Wyspiański - Widok z okna pracowni artysty na Kopiec Kościuszki w zadymce śnieżnej w szary zimowy dzień
1905. Pastel. 93 x 61 cm,
1905
Józefowi Wittlinowi

Senność gęsta jak śnieg i krążąca jak śnieg
Zasypuje śnieżnemi płatkami sennemi
Bezprzyczynny mój dzień, bezsensowny mój wiek
I te ślady bezładnych moich kroków po ziemi.

Jeśli chcę, mogę spać - jeśli chcę mogą wstać,
Siąść przy oknie z gazetą z zeszłego tygodnia,
Albo iść w senność dnia - wtedy inny, nie ja,
Siedząc w oknie, zobaczy dalekiego przechodnia.

Czy to dobrze czy źle: tak usypiać we mgle?
Szeptać wieści pośnieżne, podzwonne, spóźnione?
Czy to dobrze czy źle: snuć się cieniem na tle
Kołującej śnieżycy i epoki przyćmionej?

Śnieg pierzyną mi legł, wiek godziną mi zbiegł
W białej drzemce, puszystym, przyprószonym spacerze.
Bezprzyczynny mój dzień, bezsensowny mój wiek
Składam wierszom powolnym w ofierze.

wtorek, 8 stycznia 2013

Jan Kochanowski - O doktorze Hiszpanie

Nasz dobry doktor spać się od nas bierze,
Ani chce z nami doczekać wieczerze;
Dajcie mu pokój, najdziem go w pościeli,
A sami przedsię bywajmy weseli.
Już po wieczerzy, pódźmy do Hiszpana;
Ba, wierę pódźmy, ale nie bez dzbana.
Puszczaj doktorze towarzyszu miły!
Doktor nie puścił, ale drzwi puściły.
Jedna nie wadzi, dajci Boże zdrowie.
By jeno jedna, doktor na to powie.
Od jednej przyszło aż więc do dziewiąci,
A doktorowi mózg się we łbie mąci.
Trudny (powiada) mój rząd z temi pany,
Szedłem spać trzeźwo, a wstanę pijany.