środa, 18 stycznia 2012

Włodzimierz Wysocki - Marinie

Zbigniew Tymoszewski, Czarna ryba, ok 1962, ol. płótno
                                                  
Nade mną lód i w dole, pod stopami.
Czy wzbić się mam, czy zejść mam do otchłani?
Rzecz jasna, wzbić się! W nadziei trwać i trwać.
I tylko w świat podania za wizami słać.

Już słychać lodów chrzęst, noc mija jedna, druga,
Ja przetrwam, czysty, prosty, choć przecie nie od pługa.
A Ty się nie martw, wrócę okrętów dawnym szlakiem
Spamiętam wszystko, wiesz, widzę jak na dłoni.

Niestary jestem, ot, czterdziestka z hakiem.
Przez Ciebie żyję i dobry Bóg mnie chroni.
Ja mam co grać, gdy wezwie Pan i przyjdzie tam do grania.
I mam też z Nim tych kilka spraw do obgadania.

3 komentarze:

  1. Dziś dedykuję wiersz nieznanemu mi bliżej panu Zbigniewowi. Trzy dni temu zmarznięty pan Zbigniew, bo tak zdaje się miał na imię, dosiadł się do mnie do stolika i łkając prosił mnie o choćby jedną setkę. Wódki mu nie kupiłem, w knajpie zresztą jej nie było, a ja zresztą nie miałem pieniędzy i zresztą nie wiem czy chciałbym mu ją kupić. Kupiłem mu herbatę, dałem papierosy.
    Pan Zbigniew w formie delirycznej siedział przy stoliku, to łkał, to wspominał, jak z Kalinką, jak z Agnieszką popijali i jak został się tylko on, bo koleżanki go opuściły i został tylko on i wódka, która jak to wódka jest za pieniądze, a pieniądze też go opuściły.
    Więc siedział, łkał, wspominał Agnieszkę i piosenki, które z dziewczętami i dla dziewcząt pisał. I coś mówił o doktoracie z filozofii i znów o piosenkach i o wódeczce, która wybiera co wrażliwsze jednostki.

    Przez trzy dni męczyła mnie ta przypadkowa znajomość. Siedziała w głowie i wyjść nie chciała. Skończyło się na entym obejrzeniu Żółtego szalika Mongersterna wg Pilcha, z kapitalnym Gajosem i niegorszymi jego partnerkami Szaflarską, Jandą, Zajączkowską. I jest w filmie scena, kiedy na wpół deliryczny na wpół pijany Gajos spotyka przypadkowego deliryka w knajpie, któremu ulgę niesie pięćdziesiątką. Panowie ucinają drobny pijacki small talk, a że słowianie poezją go przeplatają. I napotkany pan pijak rzecze w słowa te: Jeszcze płynę, ale kra nade mną zamarza

    I stąd dziś wiersz ten, z dedykacją dla pana Zbigniewa, który pewnie go nie przeczyta

    OdpowiedzUsuń
  2. Smutna prawda, niestety, piekne slowa, kłaniam sie ❤

    OdpowiedzUsuń