niedziela, 26 kwietnia 2009

Rzygające posągi - Bruno Jasieński


Pani Sztuce


Na klawiszach usiadły pokrzywione bemole,

Przeraźliwie się nudzą i ziewają Uaaaa...

Rozebrana Gioconda stoi w majtkach na stole

I napiera się głośno cacao-choix.


Za oknami prześwieca żółtych alej jasność,

Jak wędrowne pochody biczujących się sekt,

Tylko białe posągi, strojne w swoją kamienność,

Stoją zawsze "na miejscu", niewzruszone correct.


Pani dzisiaj, doprawdy, jest klasycznie... niedbała...

Pani, która tak zimno gra sercami w cerceau,

Taka sztywna i dumna... tak cudownie umiała

Nawet puścić się z szykiem po 3 szkłach curacao.


I przedziwne, jak Pani nie przestaje być w tonie,

Będąc zresztą obecnie najzupełniej moderne. --

Co środy i piątki w Pani białym salonie

Swoje wiersze czytają Iwaszkiewicz i Stern.


A ja - wróg zasadniczy urzędowych kuluar,

Gdzie się myśli, i kocha, i rozprawia, i je,

Mam otwarty wieczorem popielaty buduar

Platonicznie podziwiać Pani déshabillé...


Ale teraz, jednakże, niech się Pani oszali --

Nawet lokaj drewniany już ośmiela się smiać...

Dziś będziemy po parku na wyscigi biegali

I na ławki padali, zdyszani na śmierć.


A wpatrując się w gwiazdy całujace się z nami,

W pewnym dzikim momencie po dziesiątym Clicôt,

Zobaczymy raptownie świat do góry nogami,

Jak na filmie odwrotnym firmy Pathé & Co.


I zatańczą nonsensy po ulicach, jak ongi,

Jednej nocy pijanej pd szampana i warg,

Kiedy w krzakach widziałem RZYGAJĄCE POSĄGI

Przez dwunastu lokajów niesiony przez park.

1 komentarz:

  1. to była czysta przyjemność recytować ten wiersz w toruńskim Dworze Artusa w maju 2009 roku :D

    OdpowiedzUsuń