czwartek, 25 lutego 2010

Eugeniusz Tkaczyszyn Dycki - XXIX Rozgrzeszenie



poeta przed śmiercią poprosił
o garść malin dobre sobie
obżartuch nie poprosił o księdza
spowiednika lecz o garść malin

które wówczas na oślep zbieraliśmy
już od wielu tygodni gnieździł się
w ciemnym lesie (w malinowym leśmianowym
chruśniaku) i głodził swoje kości

na skraju wilczego dołu w którym
wówczas przebywaliśmy i głodził swoje
wiersze odkąd go odrzucił świat
niezainteresowany twórczością własną

widzieliśmy więc że zachował się
jak małe dziecko jednym razem poprosił
o garść malin a drugim o książeczkę
do nabożeństwa zanim nam oczy zgasną

niedziela, 21 lutego 2010

Konstanty Ildefons Gałczyński - Wróci wiosna baronowo

Mówisz, ze cię miłość mierzi,
zmierź mnie sobie, wołasz, zmierź!
Spójrz, powiadasz, to są piersi?
kogóż natchnie taka pierś?

A ja twierdzę: - Baronowo,
wkrótce minie zima, a
z wiosną zaczną się na nowo
nasze słodkie TRULLA LA.

Znowu będę twój Don Diego,
znowu księżyc, znowu bzy,
jak u Pawła Zeraldiego
sitwa zmysłów: "Ja i TY".

I nie powie stary baron
więcej do mnie paszoł won,
nie wypchnie na bruk z gitarą,
bowiem w grobie leży on.

Czarna kryje go pydżama,
biedak gonił resztką sił,
tak jak stał, w salonie zamarzł,
bo lufcik otwarty był.

Zły baronie, dobrze tak ci!
chciałeś naszą miłość zgnieść,
nasze słodkie koci-łapci,
że tak powiem, naszą płeć.

Na złość tobie wiosną Amor,
co sekrety różne zna,
ukołysze nas tak samo
w tym najsłodszym TRULLA LA.

*
Aktualnie jeszcze zima
(jakże nie lubimy zim!)
nasze zmysły w karbach trzyma
i rozkwitnąć nie da im;

ba, przez całą Europę,
zimno! krzyczy dziad i wnuk.
I zawieszam się jak sopel
pod okapem twoich nóg.

Lecz się nie martw, baronowo,
już przemija zima zła,
rozpoczniemy ach! na nowo
nasze słodkie TRULLA LA.

*
Dziś widziałem, to nie farsa
(Dosyć mamy takich fars!),
jak jamniczek twój zamarzał,
"ziuziu" krzyczał, łkał i marzł;

więc go wziąłem na rączyny,
owinąłem w ciepły puch.
O, jamniczku mój jedyny,
wycierpiałeś się za dwóch!

Na pierś moją marmurową
chodź, jamniczku, gdy ci źle.
A ty właśnie, baronowo,
swym jamniczkiem zowiesz mnie.

*
Czemu dni wesołe nie są,
czemu z oka płynie łza?
Cierpliwości, baronesso,
jeszcze miesiąc, jeszcze dwa,

a powrócą nasze święta
(jak najprędzej pragnąłbym),
szał zmysłowy się rozpęta,
huknie harfa: rym cym cym,

i pochłonie przepych kanap
purpurowe serca dwa,
w górę uszy, ukochana,
TRULLA,TRULLA,TRULLA LA.



I w wersji Kazika Staszewskiego:
http://www.youtube.com/watch?v=rQXlKccO89U"

poniedziałek, 15 lutego 2010

Wisława Szymborska, Wizerunek

Jeśli wybrańcy bogów umierają młodo,
co począć z resztą życia?
Starość jest jak przepaść,
Skoro młodość jest szczytem.

Nie ruszę się stąd.
Choćby na jednej nodze pozostanę młody.
Cienkimi jak pisk mysi wąsikami
Uczepiam się powietrza.
W tej pozycji rodzę się wciąż na nowo.
Nie znam innej sztuki.

Ale to zawsze będę ja:
Magiczne rękawiczki,
W klapie kotylion z pierwszej maskarady,
falset młodzieńczych manifestów,
Twarz ze snu szwaczki o krupierze,
Oczy, które lubiłem malować wycięte
i sypać nimi jak grochem ze strąka,
bo na ten widok drgały martwe uda
publicznej żaby.

Zdziwicie się i wy.
Zdziwicie się do stu tysięcy beczek Diogenesa,
Że biję go w pomysłach.
Zmówcie
wieczne rozpoczynanie.
To, co trzymam w palcach,
To są pająki, które maczam w tuszu
i rzucam je na płótno.
Znów jestem na świecie.
Zakwita nowy pępek
na brzuchu artysty.

wtorek, 9 lutego 2010

Jarosław Lipszyc - *** [utopia chaosu]

utopia chaosu rodziła się powoli
jajko zostało rozbite przypadkiem
lustro pomnożyło sieć zmarszczek
entropia nie może być doskonała

wykorzystano cegły
stopy pomników
bardzo szlachetnych metali
resztki idei przemielone
zapuszkowane znowu rozbite

utopia powtórzyła tragedie wszystkich myślicieli
wszystkie nierozwiązane sytuacje i sznurowadła
mumie zaczęły pleśnieć mury więzień obtarły twarze

czyste zwierciadło zrobiło pierwszy krok

kto nas wszystkich wymył