poeta przed śmiercią poprosił
o garść malin dobre sobie
obżartuch nie poprosił o księdza
spowiednika lecz o garść malin
które wówczas na oślep zbieraliśmy
już od wielu tygodni gnieździł się
w ciemnym lesie (w malinowym leśmianowym
chruśniaku) i głodził swoje kości
na skraju wilczego dołu w którym
wówczas przebywaliśmy i głodził swoje
wiersze odkąd go odrzucił świat
niezainteresowany twórczością własną
widzieliśmy więc że zachował się
jak małe dziecko jednym razem poprosił
o garść malin a drugim o książeczkę
do nabożeństwa zanim nam oczy zgasną
To z tego ostatniego zbioru? Jeszcze nie mam, ale trzeba nadrobić.
OdpowiedzUsuńOgólnie do Dyckiego ciężko mi było się przekonać. Przy "Piosence..." krążyłem kilka miesięcy. Przychodziłem do księgarni, czytałem jeden, dwa wiersze i wciąż nieprzekonany - odkładałem na miejsce. Aż w końcu dopadły mnie zobowiązania wynikające z członkowstwa klubu Świata Książki:). Cóź za ironia. Coś musiałem kupić i dopiero wtedy nabyłem ten słynny tomik. Trzeba mi było przeczytać "Piosenkę..." od początku do końca, bo chyba tak powinno się. Ale ostatecznie wyszedłem z tej konfrontacji zachwycony. Dycki istotnie wybitnym poetą jest.
Pozdrawiam!