otóż znalazłem się na najdziwniejszym festiwalu w Polsce, który jest żywą skamieliną najgorszego PRLu. W kurorcie Swinemünde panuje atmosfera nieprzetrawionej tatry, stołówkowego obiadu (najgorszego ever!), studentów politechniki i studentek pedagogik wszelakich, pomiedzy tym wszystkim krążą działacze studenccy lat ok. 45 o cerze wyraźnie wieloletnioprzepitej, krążą i działają - jak to działacze. Jedynym ratunkiem okazał się Sajnóg
otóż znalazłem się na najdziwniejszym festiwalu w Polsce, który jest żywą skamieliną najgorszego PRLu. W kurorcie Swinemünde panuje atmosfera nieprzetrawionej tatry, stołówkowego obiadu (najgorszego ever!), studentów politechniki i studentek pedagogik wszelakich, pomiedzy tym wszystkim krążą działacze studenccy lat ok. 45 o cerze wyraźnie wieloletnioprzepitej, krążą i działają - jak to działacze.
OdpowiedzUsuńJedynym ratunkiem okazał się Sajnóg
uff, udało się.
OdpowiedzUsuń