piątek, 21 czerwca 2013

Julian Tuwim - Brzoskwinia

Słyszysz? Jest w tym słowie soczystość, jest cierpkawa słodycz rozgniecionej miazgi owocu: sok, spływający i spijany chciwie spragnionymi usty.
Mięciutka, okrągła, delikatnym puchem omszona, wabi mnie ta brzoskwinia, budzi pożądanie, chcę ją wargami pieścić, miąć w palcach lekko, pieszczotliwie gładzić i dmuchać w puszek aksamitny. Szkoda, że cała nie jest tak dziewiczo bladoróżowa, jak w tym – patrz – miejscu… w brzoskwinię ciepłą, dłońmi moimi utuloną, tak miękką już, że sok lada chwila puści, wpijam się tym wszystkim, czym są usta… O, mięso kwietne! O, soku, któryś krążył w drzewie, pędzony tajemniczą Mocą Życia! Soku, którym nabrzmiał płód w cieple wiosny i słońca! Piję, piję, gniotę, wysysam!...
         Czy całowałem usta twoje?

2 komentarze:

  1. Pierwszy dzień lata, truskawki się kończą, skwar, brzoskwiń jeszcze nie ma... ale będą.


    Powinienem był, przepisać coś z Kwiatów Polskich, ale nie dziś. Za gorąco

    OdpowiedzUsuń
  2. CUDO! Owoce Tuwima... i tuberozy...

    OdpowiedzUsuń