piątek, 29 listopada 2013

Marcin Świetlicki - Dwa dni wakacji

Anna Bilińska Bohdanowicz, Saska Kępa zimą, 1877

Kupować przez dwa dni płyty, butelki Jacka Danielsa
(naprawdę – seks po Danielsie jest o niebo lepszy

niż po haszyszu – i to bez dyskusji)
zarozumiałe sierpniowe burżujstwo,

kupować czarne koszulki, z dobrej firmy, ale
przecenione i słuchać, leżąc na podłodze

w obcym mieszkaniu cudnie przemądrzałej
muzyki, a na obiad jest od dwu dni indyk,

wszystko w połowie drogi, obojętne miasto,
jeśli podasz mi tamto, ja w zamian ułatwię

ci sześć orgazmów, trzymam cię za słowo,
och, trzymaj mnie za słowo, trzymaj mnie za wszystko,

nie warto myśleć o przeszłych i przyszłych
miesiącach biedy, samotności, chłodu,

trzymaj mnie długo, trzymaj mnie i zbudź mnie,
znajdź mnie, odwróć mnie,

dwa dni, przepustka z piekła, a czy mogę teraz
posprawdzać swoją pocztę?

w poczcie pogróżki, czarno, a jak to jest spać
z tak luksusową w takich luksusowych?

mógłbym to opowiedzieć, ale nie opowiem,
dwa rozespane burżuje sierpniowe,

och, Boże, co mi teraz zrobisz, co?
nie robię ci nic więcej nad to, co ty,

jest to ten rodzaj snu, z którego wychodzi
się ze śladami w rzeczywistość, ślady

płoną, zostają, oświetlają drogę
powrotną, mówią do mnie, jestem odwrócony,
odwrotny.

2 komentarze: