czwartek, 16 lipca 2009

Zapch Szczęścia - Julian Tuwim

Wtedy paloną kawą pachniało w kredensie,
A zimne, świeże mleko, jak lody wanilią.
Kiedy się, mrużąc oczy, orzeszynę trzęsie,
Po gałęziach w olśnieniu pędzi liści milion.

Żywiołem zachłyśnięty, zziajany w rozpędzie,
Ileś pokrzyw posiekał, ile traw statował!
A kijem obtłukując szyszki i żołędzie
Ileżeś mil po drzewach małpio przecwałował!

I wszystko to w ognistej pamięci dziś błyska.
Ciska się małe, szybkie, gorąco, daleko...
I szczęście pachnie kawą. I chłoniesz je z bliska.
A chłód w pokoju sączy waniliowe mleko

2 komentarze:

  1. Kolejny z cyklu wakacyjno-letniego. Wiersz pochodzi z Rzeczy Czarnoleskiej.
    Ja pozwalam sobie go deydykować Karmie, bo choć Karma, ani z lasem, ani z wakacjami mi się nie kojarzy, ale kiedy latem palą tam kawę i gorące powietrze przesycone jest zapachem kawy palonej, to tylko ten wiersz mi w głowie dźwięczy

    OdpowiedzUsuń

  2. Kolejny z cyklu wakacyjno-letniego. Wiersz pochodzi z Rzeczy Czarnoleskiej.
    Ja pozwalam sobie go deydykować Karmie, bo choć Karma, ani z lasem, ani z wakacjami mi się nie kojarzy, ale kiedy latem palą tam kawę i gorące powietrze przesycone jest zapachem kawy palonej, to tylko ten wiersz mi w głowie dźwięczy

    Odpowiedz

    OdpowiedzUsuń