poniedziałek, 19 kwietnia 2010

Julian Tuwim - Matka

  Jest na łódzkim cmentarzu,
  Na cmentarzu żydowskim,
  Grób polski mojej matki,
  Mojej matki żydowskiej. 

  Grób mojej Matki Polki,
  Mojej Matki Żydówki,
  Znad Wisły ją przywiozłem
  Nad brzeg fabrycznej Łódki. 

  Głaz mogiłę przywalił,
  A na głazie pobladłym
  Trochę liści wawrzynu,
  Które z brzozy opadły.

  A gdy wietrzyk słoneczny
  Igra z nimi złociście,
  W Polonię, w Komandorię
  Układają się liście. 

II


  Zastrzelił ją faszysta,
  Kiedy myślała o mnie, 
  Zastrzelił ją faszysta,
  Kiedy tęskniła do mnie.

  Nabił - zabił tęsknotę,
  Znowu zaczął nabijać,
  Żeby potem... - lecz potem
  Nie było już co zabijać.

  Przestrzelił świat matczyny:
  Dwie pieszczotliwe zgłoski,
  Trupa z okna wyrzucił
  Na święty bruk otwocki.

  Zapamiętaj, córeczko!
  Przypomnij, późny wnuku!
  Wypełniło się słowo:
  "Ideał sięgnął bruku".

  Zebrałem ją z pola chwały,
  Oddałem ziemi-macierzy...
  Lecz trup mojego imienia
  Do dziś tam jeszcze leży.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz