1
Ci którzy malują małe lusterka jezior
obłoki i łabędzie sceny przy strumieniu
ci którzy jak nikt potrafią oddać słodycz snu
nagie ramię pod głową otwarty liść i niebo
a jeśli już odważą się opowiadać morze
łatwo mieszczą to słowo w ustach o brzegach różowych
oni noszą nas w małych koszykach z wikliny
i składają na piersi z której piliśmy ongi
nie krzyczmy na nich że świat ich bez burzy
zwiędnie jak kwiat zerwany o zachodzie słońca
ich mała krągła ciepła rzeczywistość
jak policzek pasterza kiedy gra na flecie
oni myśleli że znajdziemy szczęście
w zacisznym sercu krajobrazu z tęczą
2
ci którzy malują wnętrza golarni
niechlujne staruszki osły i warzywa
sceny pijackie brutalnych żołdaków
wszystko to ciężkim i brązowym ugrem
a promień światła który się przedziera
między belkami okopconej izby
na stół upada na nim porzucone
soczyste żółcie omglone błękity
promień jest na to aby na nim ostrzyć
surowy pędzel zgarbionego mistrza
więc przenikają wnętrza czynszowych kamienic
i zaglądają w serce jak w mieszek srebrników
i tylko widzą ślepca który liczy perły
dziewczynę pohańbioną bitych oszukanych
ciemny płacz nisko i sznury na strychu
o jasną wodę potopów
uprasza pędzel
3
na koniec oni
autorzy płócien podzielonych na prawą stronę i lewą stronę
który znają tylko dwa kolory
kolor tak i kolor nie
wynalazcy prostych symbolów
otwartych dłoni i zaciśniętych pięści
śpiewu i płaczu
ptaków i pocisków
uśmiechów i szczerzenia zębów
którzy mówią
potem kiedy zamieszkamy w owocach
będziemy używali subtelnego koloru "może"
i "pod pewnym warunkiem" o perłowym połysku
ale teraz ćwiczymy dwa chóry
i na pustą scenę
pod oślepiające światło
rzucamy ciebie
z okrzykiem: wybieraj póki czas
wybieraj na co czekasz
wybieraj
I aby ci pomóc nieznacznie popychamy języczek wagi
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńHerbert nie należy do moich faworytów, zbyt dużo patosu w nim skrytego pod powierzchnią prostoty.
OdpowiedzUsuńNiemniej jednak, jest coś co w nim bardzo lubię... to jego estetyzm. Zazwyczaj nie przemawiają do mnie jego wykłady, te pochwały i nagany mówione z wysoka, a których misterna draperia pozoruje skromność. Lubię jednak brzmienie jego wierszy, dobór słów, ich sugestywną obrazowość. [tu nie można pominąć Herberta esejów o sztuce, które są mistrzostwem gatunku]...
A poza tym Herbert na blogu musi być, bo poetą wielkim jest ;)
Początkowo miałem ochotę zilustrować wiersz trzema obrazami, wybrałem już obrazki do dwóch pierwszych części (Nicolas Lancret (I), van Ostade (II) ) i tu pojawił się problem, bowiem przy trzecim studiu chciałem nieco wyzlośliwić się, na którymś z tzw. Nowych Dawnych Mistrzów, albo na jakimś Wporstowcu czy jeszcze innym Borucie... Jednak za każdym razem, kiedy bliski byłem wyboru obrazka, rozbrzmiewał we mnie imperatryw moralny: "NIE KOP LEŻĄCEGO", a wszyscy z ww przygnieceni są przez gnioty przez się namalowane
jak dla mnie jest jeden rządzacy, Herberta:
OdpowiedzUsuńhm. jest jeden rządzący jak dla mnie:
Jest wietrzna noc i pusta droga na której armia księcia Parmy
pozostawiła trupy końskie
na łysej górze świeca kości niedawno zdobytego zamku
jest tylko kamień piasek gnój i wiatr bez celu i koloru
To co ożywia ten krajobraz to księżyc ostro wbity w niebo
i trochę brudnych cień w dole
a także biała szubienica bo na niej wiszą chude strąki
ciał którym wiatr przywraca życie ten wiatr bez drzew i bez obłoków