...a jednak wierzę, że w piersiach ludzi
wstanie straszliwy płacz i groby wzruszy.
I będą wołać umarłych i budzić
zamordowanych...
I ważyć będą w dłoniach zgniły proch,
i ku niebu wznosić twarze, krzycząc.
Lecz próżny będzie pustej skruchy szloch
i łza goryczy.
Bo nadejdą umarli z ziemi i z mórz,
z błota obozów, ze strzeleckich wnęk,
a w piersiach - bagnet, kula, nóż,
a w oczach - rozpacz, nienawiść i lęk.
Nadejdą opuchnięci z głodu
i nie będą już chcieli chleba,
nadejdą zadławieni gazem
i nie będą już chcieli powietrza,
nadejdą zakłuci bagnetem
i nie będą już chcieli bandaży,
nadejdą spaleni żywcem
i nie będą już chcieli wody,
nadejdą matki ciężarne,
nadejdą dzieci bezmyślne,
których popiół rozgarnął
nurt w Wiśle,
nadejdą prost dziewczęta
z Brzezinek, z Bergen, z Palmir
i będą patrzeć natrętnie
w oczy żandarmom,
nadejdą mężczyźni w szarżach,
kolumnami po kilka tysięcy,
i będą żywych oskarżać
podnosząc związane ręce -- --
i otworzy się grobowa zieleń,
jak przeżarte zgnilizną piersi,
i powstaną z dołów moi przyjaciele
znaczeni pogardą śmierci,
i odgarną z czoła rdzę i pleśń,
prostym ruchem przebudzonych dzieci,
i nadejdą niosąc skargę jak pieśń
przeciw żywym - umarli poeci -- --
i przyjdą ludzie z otchłani wiecznej,
z nieba i z czyśćca, i z piekieł,
żeby sądzić sądem ostatecznym
ciało żywego człowieka.
I wierzę jeszcze, że zamordowani
nie znajdą serca dla przebaczenia.
Umarłych i żywych Boże, Mścicielu
Zamordowanych,
daj łaskę Zapomnienia -- --
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz