Eugeniusz Zak, Syn marnotrawny, 1913 |
Staruszko miła,
Czuję twoją troskę
I miłość twoją,
I twą pamięć tkliwą.
Lecz nie rozumiesz,
Kochana ni troszkę,
Co robię
I co przejmuje mnie żywo.
Dziś u was zima.
W noc pełną księżyca
Wiem - i ty myślisz,
Mateńko samotna,
Że ktoś czeremchę
Jakby rozkołysał
I osypuje
Śniegiem koło okna.
Jak usnąć
W taką zawieruchę miła?!
Rura żałobną
Huczy kanonadą.
Chcesz kłaść się do snu -
Pościel się zmieniła
W wąziutką trumnę
I - ciebie w grób kładą.
Jak tysiąc diaczków
Przez nos śpiewających
Drań-wicher ostro
I płaczliwie dmucha.
Śnieg jak kopiejki
Układa się lśniący.
I nie ma żony za grobem
Ni druha.
Najbardziej lubię wiosnę.
Kiedy fale
Niepowstrzymanym
Naprzód rwą potokiem,
Gdy każda szczapa
Ma przed sobą dale
Jak okręt -
Ludzkim nieobjęte okiem.
Lecz wiosnę,
Którą kocham najgoręcej,
Ja rewolucją wielką
Nazywam!
O nią się martwię
I dla niej się dręczę,
Jej tylko czekam,
Ją jedną przyzywam.
Lecz tego draństwa -
Tej zimnej planety -
I Słońce-Lenin
Nie wzruszy tymczasem!
Oto dlaczego
Z mą duszą poety
Piję i hulam,
Gorszę ludzi czasem.
Lecz przyjdzie pora,
Ukochana mamo,
Nadejdzie chwila
I przeminą burze!
Zawsze gotowi,
Tkwimy nie na darmo:
Jeden - przy dziale,
A drugi - przy piórze.
Nie myśl o rublach!
To troska jałowa.
Że też los podły
Odmienił cię, mamo!
Jam nie jest osioł
Ani koń czy krowa,
Żeby ze stójla
Mnie wyprowadzano.
Gdy czas nadejdzie,
By ruszyć po globie,
To sam wyruszę
Beztrosko, pogodnie.
Wracając kupię
Ciepłą chustkę tobie,
A ojcu właśnie
Nowiuteńkie spodnie.
Lecz zamieć dmie,
Jak tysiąc śpiewających
Diaczków, drań-wicher
Tak płaczliwie dmucha.
Śnieg jak kopiejki
Układa się lśniący.
I nie ma żony za grobem
Ni druha.
Tyfilis, Jesień 1924
[tłum. Lepold Lewin]
Henryk Rodakowski, Portret matki, 1853 |