z hanswurstem i stańczykiem mąkę śmiechu mielą
toć to karuzela! w niezmiennym porządku
skaczą tu osoby różnego stanu i obrządku
tysiąc bóstw wyprawia tutaj skoczne harce
za buddą na słoniu - na świni mknie pyzaty marcel
i on kiedyś będzie bogiem groźniejszym od jehowy
będzie łamał ludzi jak atleta podkowy
spójrz jak pokruszone zęby wyszczerza żółty kołnierz
tam gdzie tumult największy czyni siłomierz!
wypinają na nim tłuste brzuchy z majestatem
trzy osoby czerwone na pysku pękate
pierwszy to łotr żorż - ten ma twarz kaprala
na którego policzkach niedziela blaski rozpala
drugi o szczękach buldoga to mussolini -
rzeźnik spacerujący łapą po mandolinie
trzeciego - dalibóg! tej góry tłuszczu nie poznacie:
to ten co w waszych sercach śpi słodko jak w wacie
ach któż to uniósłszy młot w górę jak żelazny sztandar
uderzył weń aż krwią się zalał stojący obok żandarm!!
i już spadł śnieg papierków którzy zwą: confetti
pierwsze fajerwerki - może gwiazdy - i bójka na wety
oto orgia ostrzejsza od paryskich nad ranem
gdy nagie kobiety w pończochach oranż rzygają szampanem
rzymskie świece strzelają w niebo jak poetów baśnie
przed tym tłumem który stężał w bolesnym grymasie
w tej pstrokatej chuście barw świateł i dzwięków
o jakże się czepiam wszystkiego i błądzę po cimeku
ja nie wiem nie wiem co ich taką napełnia ochotą!
czy ta strzelnica gdzie ich uczą robić z siebie rzeszoto?
pianola ciągle jednakowo chrypi i zawodzi
zardzewiała muzyka nabrzmiałych łzami godzin
niechaj palce zgrabiałe i czerwone od prania
pogrążą się w muzyce jak w zbolałej ranie
a chudziak w maciejówce i ta w bluzce z kretonu
tańczą wciąż pijani winem tych groszowych tonów
ona ona wczoraj pogrzebała w kloace noworodka
a ty brachu nie lękasz się że tu szpika spotkasz?
karuzela łez huśtawka nostalgii rozpaczy bez granic
taniec głodu którego deszcz karmelków nie nasyci - zrani
Stanisław Osostowicz, Cyrk, 1934, [w zbiorach MNW] |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz