Z byle redakcji byle gnida,
Co w mojej Poetyckiej Mości
Umiała dostrzec tylko Żyda;
Nadęty bałwan nad bałwany,
Impertynencik, impotencik,
Na żółć swą w braku spermy zdany,
Świętej pamięci ćwierćtalencik.
Bóstwo żandarmów, klech, dziedziców,
był, co już tępym rogiem bodzie,
A imponuje wdziekiem wiców
Swej ciotce albo golibrodzie.
Pieczeniarz, amant dwóch Żydówek,
Kiep, krytykaster, estetetryk,
Który, nim skrobnie kilka słówek,
Zagląda w spodnie i do metryk.
Grafomanowa zgrana płyta
Skryba, skrobiący na odcinek,
Arcykanalia, abderyta,
kramów i jatek beniaminek;
Ten sam, ten sam, co ze mną wojnę
Prowadzi tym sposobem nowym.
Że mnie imieniem ochrzcił "Jojne",
A sam jest srulem - zawodowym.
Z dedykacją dla R.A.Zeta, braci Ka, A. H-a, C. Gie itede
OdpowiedzUsuń