środa, 24 listopada 2010

Andrzej Bieły - Na szynach

                                                                Kublickiej-Piottuch

Oto noc ciemną piersią
                                             przylgnęła
Ku zwiędniętych krzaków
                                              rodzinie.
W mroku nocy już utonęła
Telegrafu sieć na równinie.

Zastygła już chłodna i dzika
Kałuż wśród świeżych kolein
I całuje chłód października
Moje palce pośród zawiei.

I młodość i przywiązanie
Minęły, jak sen się rozwiały.
Sam jestem i ciąży jak kamień
Od dawna ta służba bez chwały.

Czy pośród skarg i wyklinań
Spędzę życie zbędne i liche?
Więc oto się kładę na szynach,
Przytaiłem się, milczę, ucichłem.

Zmrużyłem oczy, lecz łzami
Zwilżyły się oczy znużone.
Wtem w twarz moją zrytą
                                               troskami
Semafor wbił igły zielone.

Ujrzałem błysk ledwo widoczny,
Przeciągle gwizdnęła maszyna.
Nad nikłą brzeziną wśród nocy
Kosmaty dym krążyć zaczyna.

1908 Moskwa
Tłum. Włodzimierz Słobodnik

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz