poniedziałek, 20 czerwca 2011

Anatol Stern - Sobota

Edward Dwurnik, Wariatka Tańczy, 1978

teraz zdepczcie psi lęk
rozszarpcie zamiatający ziemię
uśmiechu żebraczego ogon
przed automatem
o twarzy jak bułka
nasmarowana grubo rumieńcem
już nie potrzebujecie zaciskać szczęk
już zmarszczki i bruzdy sękate
zgrają wiernych lokatorów
twarzy waszej suterenę znów zamieszkać mogą
a oto zielony szyld i słodki smród
to nie pisuar
to dom życia
spieszcie
on odjedzie on odjedzie za chwilę
na kółkach
w świat
to strumień co
zaświeci
i zniknie na zakręcie wieńcem
oto banknotów kolorowe latawce
zaciśnięte w przetartej skórze garści
kto zechce
niech się zmarszczy
już nie stoicie tam
to dom to dom życia
to koperta z naklejoną krzywo marką szyldu
ona odejdzie za chwilę w świat
ona odejdzie za chwilę w świat
oto dom
wejdźcie tam
wejdźcie tylko tam
wejdźcie prędzej tam
butelki jak obnażone śmiejące się damy
straszni rzeźbiarze!
dość odwijać z mokrych od potu szmat
ze zmiętych składek ciał spuchniętych żon
okaleczonych noworodków glinę!!
te są szerokobiodre i o łabędzich szyjach
spragnionych pocałunków
ich usta sączą pożar
ich piersi cieką winem
i patrzcie
kieliszków tłuste trzepoczące amorki
unoszą się nad wami
zbliżcie się do skrzącymi ciałami zasłanego łoża lady
fabrykant miłośnie nad wami czuwa
pójdźcież

-- -- jakiż gniew
wygubi
pobije to wysokie zboże męki
jakich buntów gradem!!

na fletach komminów
wygięty
jak maestro
w rozwiewającym się surducie
gra dym

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz